czwartek, 25 kwietnia 2013

Porsche pod Mac'iem

Porsche Panamera.

Jeśli czytałeś jakikolwiek post z tego bloga, domyślasz się jaki mogę mieć stosunek do restauracji "pod złotymi łukami", jak ją nazywają czasem moi pracownicy... Macdonald's - ucieleśnienie wszystkiego, co złe. Może kiedyś napiszę, co sądzę w szczegółach o tej sieci, ale dziś chcę poruszyć coś innego.
Właśnie wczoraj, wracając do domu, przejechałem koło jednej z tych restauracji. Moją uwagę przykuło stojące tam Porsche. Zdaje się model Panamera. Pomyślałem sobie - gość wydaje forsę na najlepsze samochody a je najgorsze jedzenie. Wozi dupę ekskluzywną furą a do gęby pcha gówno! Bez oceniania, potępiania i wykładów, pomyślałem raczej, co ja zrobiłbym, gdyby stać mnie było na Porsche! Brzmi jak ze skrzypka na dachu! Więc zaczynajmy!

Hodowla świń.

Przede wszystkim, wynająłbym człowieka, który by założył dla mnie i prowadził hodowlę świń. Taką samowystarczalną, gdzie naturalnie rodziłyby się małe świnki. Nie wierzę w kupowanie prosiaków, bo karmione są sztucznymi paszami. Żeby były naprawdę ekologiczne muszą się urodzić w miejscu gdzie nie ma takich pasz wcale. Kazałbym przygotować dla moich świń piękne wybiegi z sadzawką, w której mogłyby się tarzać w błotku. Takie świnki, rosłyby powoli ale nie byłyby tłuste. Dzisiejsze świnie są tłuste bo się nie ruszają. Moje byłyby szczęśliwymi świniami. Mięso z takich świń musi być czymś zupełnie innym od tego co jemy obecnie. Myślę że musi być nawet lepsze od tego, co kupuję teraz od rolników, bo nie wierzę, że ich świnie są szczęśliwe.

Kurnik i krowy.

Oczywiście chciałbym też mieć własny kurnik. Oczywiście również bez pasz, klatek itp. Stąd pochodziłyby ekologiczne jajka i mięso drobiowe. Nie od zestresowanych kur, które nie widziały nigdy światła dziennego! Zamawiałbym dla nich ekologiczne ziarno oraz pozwalał biegać po wybiegu i dziubać jakieś robaki. 
Do tego wszystkiego przydałyby się krowy! Krowy dają mleko a mleko to również ser biały i żółty, masło i śmietana. No i wołowina! Te krowy pasłyby się za dnia na dzikiej łące. Zimą jadłyby słomę czy, co tam one jedzą... 

Prawdziwy folwark!

Zapytasz po co? Aby mieć 100% pewności, że jesz to, co najlepsze. Wiesz, że nikt nie robi Cię w wała, sprzedając Ci towar bez wartości. Nawet ekologiczne hodowle mogą być bardziej ekologiczne lub mniej. Ja wolę jak jest bardziej. Rozumiem teraz ideę dawnych folwarków i bardzo mi się ona podoba. Było to samowystarczalne gospodarstwo, które prawie wszystko wytwarzało własnymi siłami. Wiele z nich miało nawet swoje gorzelnie! Oczywiście powody, dla których powstawały, były zupełnie inne niż moje a jednak jeśli to się kiedyś sprawdzało to może i dziś dałoby radę? Może musiałbym sprzedać to Porsche żeby to utrzymać, bo tylko pozornie takie jedzenie jest "za darmo". Praca ludzi i pożywienie dla zwierząt z pewnością jest droższe niż sklepowe, podrabiane szynki za 10 zł/kg. Z drugiej strony za taki samochód pewnie dostałbym z 500 tys.? Starczyłoby na wiele lat dokładania do tego interesu...
Gdybym był bogaty...jaba daba daba...

wtorek, 9 kwietnia 2013

Iskiate - naturalny energetyk

ISKIATE
Iskiate

Dwa słowa o Iskiate.

Kolejny, po pinole specyfik z książki "Urodzeni biegacze". Równie prosty w wykonaniu, chociaż najważniejszy składnik trochę trudno zdobyć (zwłaszcza w rozsądnych pieniądzach).
Co to właściwie jest?
To napój orzeźwiający, który wiele osób nazywa naturalnym energetykiem (podają nazwę konkretnego napoju ale ja nie chcę go reklamować). Prawdę mówiąc, ja nie zauważyłem żadnych spektakularnych efektów. Próbowałem nawet przedawkować :-))) ale też nic się nie wydarzyło. Po wypiciu czuję się normalnie. Być może mniej odczuwam zmęczenie ale jak to obiektywnie stwierdzić??? Tak więc postanowiłem, że skoro już kupiłem 300 gram tych nasionek to je zużyje do końca i wtedy może, po wielu próbach, przekonam się, że to rzeczywiście działa. Obecnie jest to dla mnie smaczna ciekawostka...

Nasiona Chia



Potrzebujesz nasion Chia (w moim sklepie prosto z Meksyku w super cenie). Chia to inaczej Szałwia Hiszpańska i proponuję szukać jej pod tą nazwą. Egzotyczna nazwa Chia powoduje, że sprzedawcy liczą sobie drogo za nasionka rośliny, która według wikipedii jest trzecią pod względem ilości, uprawą w Meksyku i krajach Ameryki Południowej. Tak więc podobnie jak z pinole, tajemnicza nazwa kryje bardzo prosty w wykonaniu, składający się z pospolitych składników napój. Poza nasionami Chia, musisz kupić limonkę (ja lubię też z cytryną) oraz coś do posłodzenia. Ja używam syropu z agawy (link do strony mojego sklepu) ale może być cukier trzcinowy albo miód.


Iskate - przygotowanie 


Łyżeczkę nasion zalewasz wodą. Może być ciepła albo zimna. Nie ma znaczenia. Trzeba dobrze wymieszać a potem dodać limonkę i posłodzić. Najlepiej jak trochę postoi żeby nasionka opadły na dno (super wyglądają - sam zobaczysz dlaczego). Przed wypiciem jeszcze raz przemieszaj i wypij razem z nasionkami, bo to one są najbardziej wartościowe w tym napoju.

I to wszystko! Cała tajemnica...
Smacznego!
Podziel się swoimi wrażeniami, zwłaszcza jeśli poczujesz jakąś różnicę...

19.05.2013 wrażenia z użytkowania.

Po miesiącu stosowania stwierdzam, że napój działa dość dobrze. Dzisiaj zrobiłem 50 km na rowerze, popijając Iskiate z bidonu. Zabieram je też na dłuższe wybiegi. Dosłownie czuć jak wyczerpany organizm odzyskuje siły. Różnica jednak wychodzi dopiero na długich dystansach. Jeśli ćwiczysz do godziny to pewnie nic nie zauważysz. Dalej (przynajmniej u mnie) zaczyna czegoś brakować i wtedy idealnie spisuje się to galaretowate, słodkie coś. Nie obciąża żołądka i bardzo fajnie nawadnia a do tego można sobie jeszcze rozgryzać te nasionka, co trochę odwraca uwagę od zmęczenia.

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Dieta, dzięki której schudłem 38 kilo!

TELEWIZYJNA DIETA CUD

Przy okazji Wielkiego Żarcia pomyślałem, że wiele osób będzie teraz narzekać na dodatkowe kilogramy i szukać metody na pozbycie się szpetnego balastu. Z pomocą przyjdą oczywiście spece od marketingu (oni mają sposoby na wszystko) i w TV zauważysz nasilenie reklam cudownych środków, które zrobią to "za ciebie". Nie kiwniesz nawet palcem w bucie, a kilogramy w cudowny sposób "ulotnią się" z Twojego ciała byś znów wyglądał jak młody bóg/bogini... Zastanawiam się, czy te środki szkodzą zdrowiu bezpośrednio, czy może tylko pośrednio, oszukując nasz organizm i doprowadzając do nienaturalnych zachowań. Pewnie jedno i drugie, ale nie o tym miałem pisać!

"SEKS" CZY KOMPLEKSY?

Najważniejsze, że takie "diety" nie działają zgodnie z obietnicą z reklamy. Gdyby działały, nie byłoby otyłości na Świecie! Tyle się tego produkuje i sprzedaje, że powinniśmy żyć już dawno w otoczeniu samych seksownych kobiet i mężczyzn, którzy nie wiedzą, co to kompleksy. Rzeczywistość jednak jest taka, że sprzedaje się coraz więcej specyfików na nadwagę i coraz więcej mamy otyłych ludzi. Nie. Nie twierdzę, że te specyfiki działają odwrotnie (chociaż w pewnym sensie niestety tak) raczej, że nie działają wcale a my zwyczajnie jemy coraz więcej, coraz gorszego jedzenia i stąd problemy z wagą.

ZDROWA DIETA DLA CIEBIE!

Jeżeli więc chcesz schudnąć, zapomnij o tych wszystkich suplementach. Zastosuj dietę, która działa zawsze, u każdej osoby w każdym wieku. Każdego wyznania i narodowości. Masz 10 kilo nadwagi czy dodatkowe 40.000 gram do "dźwigania". Ta dieta zadziała. Jest to najprostsza dieta jaką znam. Usłyszałem o niej pierwszy raz na szkoleniu z Brianem Tracy, który nie jest dietetykiem, tylko specjalistą od rozwoju osobistego. Okazało się, że ubrał w słowa, to co robiłem od jakiegoś czasu a słowa te były tak ujmująco proste, że pamiętam je do dziś. Jakie to słowa?! Zaraz je przytoczę ale najpierw krótka historia, jak ze szczupłego gościa można stać się hipopotamem....

JAK ZOSTAĆ HIPOPOTAMEM!

Całe życie byłem szczupły. Ważyłem zawsze około 70 kilogramów i dobrze mi z tym było. Od czasu do czasu rósł mi brzuch (nie wiem od czego ;-)) ale zawsze jakoś waga wracała do normy. W końcu jednak przekroczyłem jakąś magiczną granicę, za którą, jak po wyrwaniu się z pola grawitacyjnego Ziemi, moja waga nagle uleciała do gwiazd. Stałem się ciężki jak czarna dziura (te kosmiczne porównania!). Kiedy zorientowałem się, że mam 110 kilogramów (a więc 40 kilo powyżej mojej normy), a zwykłe zawiązanie sznurówki w bucie, sprawia mi problem, bo przy zginaniu brzuch naciskał na przeponę i musiałem wiązać na jednym wdechu, postanowiłem coś z tym zrobić... Przede wszystkim zacząłem się zastanawiać skąd TO się wzięło?! Odpowiedź była prosta. Kilka lat wcześniej zmieniłem totalnie tryb życia. Z handlowca, podróżującego po całym kraju zmieniłem się w Pana Dyrektora, siedzącego za biurkiem, wożącego TO wszędzie samochodem i opychającego się w restauracjach czym popadło. Byłem tak tłusty, że nawet siedząc przy biurku, o godzinie 12 (po 3 godzinach pracy!) musiałem już pić napoje energetyczne, żeby jako tako funkcjonować. Kiedy dziś o tym myślę, żal mi siebie... Obecnie ważę 72 kilogramy i czuję się jak nigdy wcześniej! Jak to możliwe? Tak jak pisałem to najprostsza dieta na Świecie...

JEDZ MNIEJ, RUSZAJ SIĘ WIĘCEJ!

Jedno zdanie, które pomogło mi wrócić do swojej wagi i utrzymać ją (bez efektu jojo) na bardzo długo. Jeden prosty przepis, który może zastosować każdy i zawsze. Przepis, który przywraca młodość i w przeciwieństwie do cudownych suplementów, działa. Oczywiście, jeśli zacząłeś czytać ten wpis w poszukiwaniu łatwej drogi do schudnięcia, teraz zamkniesz stronę i poszukasz czegoś bardziej "komfortowego". Nie oszukuj się! Ta metoda nie tylko jest skuteczna. Ona jest też jedyna. Nie ma innej. Możesz sobie zażywać specyfiki z apteki, albo nie wiem skąd, ale jeśli jednocześnie nie zastosujesz tej diety, nic Ci one nie dadzą! Przestań marzyć! Zejdź na ziemię i najpierw odpowiedz sobie na proste pytanie... Czy ja rzeczywiście chcę schudnąć? Czy jestem gotów dla zdrowia, samopoczucia i wyglądu, poświęcić przyjemność nieograniczonego dogadzania sobie za pomocą jedzenia? Czy dam radę zmobilizować się do codziennego ruchu aby osiągnąć cel? Jeśli odpowiesz na te pytania twierdząco, pozostaje Ci wziąć się do pracy. Więcej ruchu, mniej jedzenia.

PROSTY PRZEPIS NA CUD ODCHUDZANIA

Codzienny spacer. Rezygnacja z kolacji. Nie wiem jak żyjesz. Sam sobie odpowiedz, w którym momencie przesadzasz (założę się, że dobrze to wiesz a jeśli nie, zapytaj rodzinę i znajomych). Rower, bieganie, pływanie, cokolwiek byle się ruszać. Jest tyle możliwości. Nie oszukuj się, że nie masz czasu! To najgorsza wymówka jaką znam. Jeśli chcesz, czas się znajdzie. Jeśli chcesz... Do tego jedzenie... W Polsce trudno być na diecie. Co chwilę mamy okazję do obżarstwa. Czasem zastanawiam się czy to nie koncerny spożywcze albo sieci sprzedaży nakręcają to wszystko żeby rosły im zyski. Ciekawe jak mało się mówi o poście a jak wiele o Świątecznych potrawach... Odmówić jedzenia przy Świątecznym stole to jak grzech przeciwko rodzinie! Zastanów się tylko jaka to straszna bzdura. Jesz dużo, bo wypada?! Mniejsza o to. Jedz co chcesz tylko mniej. No może nie zupełnie, co chcesz. Jeśli obecnie karmi się zwierzęta sterydami, które powodują szybki przyrost masy (świnia rośnie 3 miesiące a nie jak kiedyś pół roku), to jedząc potem mięso z tymi związkami, również łatwiej przybierasz na wadze. Może to nie takie proste ale przecież ta chemia krąży w organizmie zwierzęcia i nawet jeśli się rozkłada na inne związki to czy przy obróbce cieplnej albo w naszym organizmie nie przybiera znowu swojej sterydowej postaci? Tego się pewnie nigdy nie dowiemy. Ja nie ryzykuję. Tak samo inna chemia w innym jedzeniu. Kto wie jakie powoduje skutki jej spożywanie. Wiadomo, że śmieci w jedzeniu jest coraz więcej i otyłości też jest coraz więcej. Może ma to jakiś związek? A może nie. Tak byłoby lepiej ale coś mi się zdaje, że to byłoby zbyt piękne...

CZAS NA ZMIANY!

No to jak?! Odchudzamy się?! A może masz inną, równie prostą metodę? Podziel się nią z innymi...